„Badamy Suplementy”
Autor: mgr dietetyk Paweł Szewczyk
Tematu benefitów płynących ze spożycia ryb, mam nadzieję, większości nie trzeba przedstawiać. Są pełnowartościowym źródłem białka, a tłuste gatunki potrafią być świetnym źródłem drogocennych kwasów tłuszczowych z rodziny omega-3 (EPA i DHA). Tymczasem w społeczeństwie mnożą się wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa spożycia ryb. Media niejednokrotnie obiegały informacje n.t. zanieczyszczenia tych produktów spożywczych metalami ciężkim (gł. różnymi formami rtęci)i i innymi szkodliwymi substancjami, jak np. dioksyny i polichlorowane bifenyle (PCBs). Czy słusznie? Już śpieszę wyjaśnić.
Narażenie na rozmaite związki szkodliwe/toksyczne oczywiście jest możliwe – zarówno spożywając ryby, produkty mięsne, jak i sięgając po ekologiczne kiełki, wszystko przecież może się zdarzyć. Liczy się jednak dla nas przede wszystkim stopień narażenia i prawdopodobieństwo wystąpienia takowego zjawiska.
Analizy Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni przynoszą informacje, że niektóre ryby rzeczywiście mogą być problematyczne, szczególnie te bytujące w Bałtyku. Przykładowo już 105g łososia bałtyckiego tygodniowo realizuje maksymalne bezpieczną podaż dioksyn i dioksyno-podobnych polichlorowanych bifenyli. W przypadku dorsza bałtyckiego jest to jednak już 950g tygodniowo, a jeśli spojrzymy na karpia – możemy śmiało sięgać po aż 7kg tej ryby co tydzień, a więc średnio 1000g każdego dnia! Polskie doniesienia, prowadzone przez naukowców z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH przyniosły informacje jakoby najniebezpieczniejsze były długo żyjące, ryby drapieżne. Najwyższe zanieczyszczenie rtęcią charakteryzowało miecznika, gardłosza, tuńczyka i węgorza, a wśród owoców morza – ośmiornice i kraby.
Również specjaliści z Kliniki Mayo, opierając się na wytycznych Urzędu Żywności i Leków (FDA) podkreślają, że najbardziej problematyczne, ze względu na zawartość rtęci mogą być ryby największe i najdłużej żyjące, a wśród nich: tuńczyk, makrela królewska, marlin, gardłosz atlantycki, miecznik, rekin i płytecznik. Po ryby te nie powinny sięgać, lub sięgać w bardzo ograniczonych ilościach, ciężarne, karmiące i małe dzieci. Pozostałe gatunki znajdują się na liście gatunków zalecanych do spożycia.
Podsumowując – ryb nie należy się bać, warto jednak minimalizować udział w swojej diecie najbardziej zanieczyszczonych gatunków. Chcąc dodatkowo zabezpieczyć swój organizm przed związkami rtęci możemy również nieco zwiększyć spożycie selenu (nie polecam suplementacji, granica pomiędzy wystarczającym a nadmiernym i toksycznym spożyciem jest zbyt cienka!), którego najpowszechniejszym źródłem są… ryby i owoce morza;-) Warto także czasem sięgnąć po orzechy brazylijskie – na zdrowie!
Źródła:
-
- https://mir.gdynia.pl/ocena-narazenia-konsumentow-ryb-na-szkodliwe-dzialanie-zanieczyszczen/
- Mania M. et al.: Ryby i owoce morza jako źródło narażenia na metylortęć. Roczn Panstw Zakl Hig. 2012, 63, 3, 257-264.
- https://www.mayoclinic.org/healthy-lifestyle/pregnancy-week-by-week/in-depth/pregnancy-nutrition/art-20043844
- https://www.fda.gov/food/consumers/advice-about-eating-fish